Szokujące prognozy
Gdy Polska zatrzymała się na 72 godziny
Aleksander Mrózek
VIP Relationship Manager
Dyrektor ds. strategii rynku surowców
Miedź, srebro i platyna wysunęły się na czoło rankingów towarów, ponieważ polityka USA w zakresie surowców krytycznych przyciąga podaż na rynek amerykański. To przekształca globalne przepływy handlowe i rodzi obawy o niedobory na rynkach poza USA, które już teraz charakteryzują się napiętymi fundamentami i silnym popytem. Dodanie tych metali do listy surowców krytycznych USA, lub wzmocnienie ich pozycji na niej, stworzyło nowy, silny czynnik cenowy: rośnie prawdopodobieństwo wprowadzenia w 2026 r. ceł i ukierunkowanych środków handlowych. Już dziś handlowcy i producenci przekierowują dostawy do USA, co ogranicza dostępność poza USA i wzmacnia przewagę widoczną w najnowszych zestawieniach stóp zwrotu. Złoto, przeciwnie, nie ma takiego taryfowego katalizatora; pozostaje mocne, lecz na tle metali białych wypada słabiej.
Lista surowców krytycznych USA ostatnio znacząco się poszerzyła: dołączyły do niej miedź i srebro, obok platyny i szerszego pakietu PGM, które już wcześniej miały status krytycznych. Dla rynków to coś więcej niż sama klasyfikacja. Gdy dany surowiec trafia do tej kategorii, uruchamia się zestaw dźwigni politycznych: postępowania na mocy Sekcji 232, budowa zapasów strategicznych, przyspieszone procedury pozwoleniowe oraz możliwość skorzystania z ulg podatkowych dla krajowego przetwórstwa. Najważniejsze jednak, że rośnie prawdopodobieństwo wprowadzenia ceł lub kwot importowych, jeśli rząd USA uzna, że zależność od importu stanowi ryzyko dla bezpieczeństwa narodowego.
Perspektywa ceł, które mają zostać wprowadzone w 2026 r., od miesięcy napędza niemal nieustanne przekierowywanie tych metali do USA, czego efektem jest narastająca dyslokacja na rynkach. W USA powstaje nadwyżka uwięzionych zapasów, podczas gdy poza USA warunki się zaostrzają. Innymi słowy, sama możliwość pojawienia się ceł stała się kluczowym, a miejscami wręcz dominującym, czynnikiem kształtującym fizyczne przepływy towarowe.
Handlowcy, rafinerie i wytwórcy półproduktów kierują więcej surowca do USA w oczekiwaniu na potencjalną premię cenową związaną z cłami. To odtwarza schemat znany z wcześniejszych rund działań na mocy Sekcji 232 na rynkach stali i aluminium: kiedy rynek wyczuwa, że Waszyngton może użyć polityki handlowej jako narzędzia nacisku, samo utrzymywanie zapasów wewnątrz USA staje się strategicznym atutem.
Efekt jest dwutorowy:
Wyższe zapasy i premie w USA: Więcej metalu trafia do magazynów powiązanych z COMEX-em i do portów w USA, więc długa pozycja w metalu fizycznym na rynku amerykańskim działa praktycznie jak tanie zabezpieczenie przed przyszłym szokiem regulacyjnym.
Poza USA podaż się kurczy: Przekierowane dostawy oznaczają mniej metalu dostępnego na rynku spot w Europie i Azji. To podbija premie cenowe poza USA i sprzyja pojawieniu się nietypowego zjawiska backwardation (odwróconej krzywej terminowej) na kluczowych rynkach metali przemysłowych i szlachetnych. Rynek przybiera subtelną, dwutorową strukturę: w USA, ceny z premią za ryzyko polityczne; poza USA, zwyczajnie jest ciasno, bo podaż została odciągnięta.
To narastające rozwarstwienie dobrze współgra z ponadprzeciętnymi wzrostami cen miedzi, srebra i platyny, trzech metali najściślej związanych z obecnym cyklem politycznym w USA.
Dodanie miedzi do listy surowców krytycznych było od dawna oczekiwane, ale wpływ na rynek przyspieszył w ostatnich miesiącach. Metal ten jest kluczowy dla rozbudowy sieci energetycznych, rozwoju pojazdów elektrycznych i technologii obronnych, a USA pozostają mocno uzależnione od importu. Trwa przegląd w ramach Sekcji 232 obejmujący miedź i produkty powiązane; w efekcie handlowcy coraz niechętniej zajmują krótkie pozycje na rynku USA.
Widać to w liczbach: ceny miedzi na LME ustanowiły w tym tygodniu rekord powyżej 11 300 USD za tonę, co oznacza wzrost o 28% od początku roku, w dużej mierze wspierany przez zacieśnienie warunków podażowych poza USA. Co istotne, dzieje się to mimo utrzymujących się oznak spowolnienia gospodarczego w Chinach, największym na świecie konsumencie miedzi. Choć rajd miedzi nie jest tak wybuchowy jak w przypadku srebra czy platyny, jego fundamenty wydają się trwalsze: strukturalne deficyty, zakłócenia w wydobyciu oraz nowy, silny czynnik polityczny, który przechyla przepływy handlowe na korzyść USA.
Choć łączne zapasy miedzi monitorowane przez giełdy sięgnęły w ubiegłym tygodniu siedmioletniego maksimum (636 tys. ton, teoretycznie sygnał niedźwiedzi dla cen), geografia mówi coś innego. Rekordowe 60% widocznych zapasów monitorowanych przez giełdy jest dziś skoncentrowane w magazynach w USA, mimo że rynek amerykański odpowiada za mniej niż 6% globalnego popytu.
Awans srebra do rangi surowca krytycznego okazał się przełomowy. Już wcześniej wspierały je strukturalne deficyty napędzane rozwojem fotowoltaiki i elektroniki oraz ograniczoną podażą z kopalń. Teraz czynnik taryfowy dodatkowo wzmocnił wzrosty. Zmieniają się kierunki wysyłek: sztaby spełniające specyfikację LBMA coraz częściej kierowane są do nabywców w USA, którzy chcą zabezpieczyć ekspozycję fizyczną przed przyszłoroczną decyzją w sprawie ceł.
Cena srebra niemal się podwoiła od początku roku, przy czym większość zwyżki przypadła na okres od sierpnia, a ostatnie dwa tygodnie były wyjątkowo dynamiczne. Najnowszy impuls przyniosły informacje, że zapasy monitorowane przez giełdy terminowe w Szanghaju spadły do najniższego poziomu od 10 lat, a w piątek ruch nabrał tempa, gdy wybicie powyżej 54,50 USD uruchomiło świeże zakupy oparte na momentum oraz zamykanie krótkich pozycji przez inwestorów z dźwignią.
Srebro przestaje być postrzegane i handlowane przede wszystkim jako metal monetarny czy alternatywa o wysokiej becie względem złota. Rynek wycenia je na nowo jako strategiczny komponent technologiczny, z potencjalną amerykańską premią taryfową wbudowaną w cenę.
Platyna od lat figuruje na liście surowców krytycznych USA, ale dopiero teraz rynek poświęca jej uwagę, na którą zasługuje. Przy podaży skoncentrowanej w RPA i Rosji oraz rosnącym znaczeniu strategicznym dzięki technologiom wodorowym, metal ten znajduje się wystarczająco blisko procesu przeglądu sekcji 232, aby skorzystać z tego samego zapobiegawczego gromadzenia zapasów.
Znakomita tegoroczna passa, obecnie +81%, rozpoczęła się w maju, gdy lepsze perspektywy fundamentalne wywołały techniczne wybicie z trendu spadkowego trwającego od 2008 r. Od tego czasu platyna wzrosła z około 1 000 USD za uncję do 12‑letniego szczytu na poziomie 1 730 USD, poziomu, który dwukrotnie zadziałał jako opór i może zwiastować okres konsolidacji. Tegoroczny rajd, który obniżył relację złoto–platyna z 3,54:1 do obecnych 2,58:1, odzwierciedla zarówno realne zacieśnienie podaży, jak i rosnącą skłonność do przemieszczania metalu fizycznego do USA, aby wykorzystać potencjalną opcję taryfową. Platyna staje się podręcznikowym beneficjentem nowej, pofragmentowanej architektury handlu.
A złoto? Mocne, ale bez katalizatora politycznego
Złoto wciąż ma solidne wsparcie fundamentalne: spadające stopy procentowe, obawy o zadłużenie publiczne, czynniki geopolityczne i nieustanne zakupy banków centralnych. W odróżnieniu od srebra i platyny nie znajduje się jednak na liście surowców krytycznych i nie podlega postępowaniu na mocy Sekcji 232 dotyczącemu ceł. Bez wiatru w żagle związanego z taryfami ani zaburzeń przepływów handlowych, złoto w ujęciu względnym ostatnio ustępuje białym metalom, mimo imponującej 57‑procentowej stopy zwrotu od początku roku.
Amerykański program dotyczący surowców krytycznych nie jest już przypisem, aktywnie przekształca globalne łańcuchy dostaw. Miedź, srebro i platyna są głównymi beneficjentami tej zmiany, wspieranymi przez kombinację strukturalnych niedoborów, znaczenia strategicznego i oczekiwań na cła w 2026 r. Zestawienia stóp zwrotu pokazują to jasno: trzy metale na styku polityki, bezpieczeństwa i rzadkości zostawiają resztę sektora w tyle.
| Więcej od autora |
|---|
|