Ropa naftowa: krótkoterminowa słabość maskuje długoterminowe wyzwania po stronie podaży
Ole Hansen
Dyrektor ds. strategii rynku surowców
Kluczowe wnioski
- W środę ceny ropy naftowej gwałtownie spadły po publikacji najnowszego miesięcznego raportu OPEC, który zmienił prognozę dla III kwartału: z deficytu 400 tys. baryłek dziennie na nadwyżkę 500 tys. baryłek dziennie.
- Międzynarodowa Agencja Energetyczna po raz szósty z rzędu podniosła szacunki dotyczące rekordowej globalnej nadwyżki ropy w przyszłym roku, do 4 mln baryłek dziennie.
- Choć w krótkim terminie dominuje nadpodaż, w dłuższej perspektywie prognozy są bardziej optymistyczne: MAE, podobnie jak OPEC, wbrew wcześniejszym przewidywaniom oczekuje, że globalny popyt na ropę i gaz będzie rósł aż do 2050 r.
- Gdy obecna nadwyżka zostanie wchłonięta, a zapasy powrócą do normy, rynek będzie musiał ponownie oszacować rzeczywiste koszty zapewnienia przyszłej podaży. Jeśli inwestycje nie przyspieszą, dzisiejszy komfort może stać się jutrzejszym ograniczeniem.
W środę ceny ropy mocno spadły po publikacji najnowszego raportu miesięcznego OPEC, który zmienił prognozę na trzeci kwartał: z deficytu 400 tys. baryłek dziennie na nadwyżkę 500 tys. baryłek dziennie. Ta korekta, wraz z prognozami innych instytucji wskazującymi na jeszcze większą nadwyżkę aż do 2026 r., została odebrana jako potwierdzenie, że długo oczekiwana nadpodaż stała się faktem. Międzynarodowa Agencja Energetyczna w swoim raporcie podniosła szacunki rekordowej globalnej nadwyżki ropy w przyszłym roku do ponad 4 mln baryłek dziennie. W ostatnich tygodniach wyraźnie wzrosło też magazynowanie „na wodzie”, sygnał, że rynek ma problem z absorpcją nadmiarowych wolumenów.
Zarówno Brent, jak i WTI pozostają w trendzie bocznym; wsparcia kształtują się w okolicach 60 USD dla Brent i 55 USD dla WTI. Kontrakt najbliższej serii na Brent traci od początku roku około 16%, natomiast wynik „total return”, wspierany wciąż dodatnim, choć słabnącym efektem rolowania, pokazuje mniejszą stratę, około 5,5%. Krótkoterminowo perspektywy pozostają miękkie z uwagi na obfitą podaż i sezonowo słabszy popyt. Jednocześnie dłuższy horyzont stał się bardziej konstruktywny po istotnej zmianie stanowiska IEA, która nie spodziewa się już szczytu globalnego popytu na paliwa kopalne przed 2050 r.
Po miesiącach rosnącej produkcji OPEC+, prowadzonej przez Arabię Saudyjską, dążącą do odzyskania udziałów w rynku, oraz stabilnego wzrostu podaży spoza OPEC+, zapasy rosną wchodząc w sezon zimowy. Część ryzyk spadkowych równoważą kurczące się moce rezerwowe OPEC, Arabia Saudyjska i ZEA zwiększają wydobycie, zostawiając mniejszy bufor na przyszłe zakłócenia. Przepływy ropy od producentów objętych sankcjami (Rosja, Iran, Wenezuela) wciąż pozostają niewiadomą. Jednocześnie produkty rafineryjne, takie jak olej napędowy i paliwo lotnicze, utrzymują się cenowo mocno, co wspiera ropę poprzez odporne marże rafineryjne.
Innymi słowy: rynek jest „ciężki”, ale uporządkowany. Inwestorzy wciąż rozgrywają obie strony widełek 60–70 USD dla Brent, choć dolna granica staje się coraz bardziej podatna na przebicie, jeśli zima okaże się łagodna, a marże rafineryjne dalej osłabną. Pod powierzchnią jednak powoli odbudowuje się strukturalna ciasnota po stronie podaży.
Długoterminowa narracja zmieniła się na bardziej wspierającą po opublikowaniu przez IEA World Energy Outlook 2025. Wbrew wcześniejszym prognozom, Agencja zakłada teraz, że globalny popyt na ropę i gaz będzie rósł aż do 2050 r. w scenariuszu „current policies” (przy obecnej polityce). Popyt na ropę może sięgnąć około 113 mln baryłek dziennie do połowy stulecia, z mniej więcej 102 mln obecnie, napędzany przez petrochemię, lotnictwo i zużycie w gospodarkach wschodzących. Ta zmiana to de facto przyznanie, że transformacja energetyczna będzie postępować wolniej, niż wcześniej zakładano.
OPEC szybko podchwycił nową narrację, nazywając ją "spotkaniem IEA z rzeczywistością" i podkreślając, że lata niedoinwestowania oraz presji regulacyjnej stworzyły iluzję bezpieczeństwa. Sama IEA ostrzega, że naturalne spadki wydobycia „zjadają” około 5,5 mln baryłek dziennie mocy produkcyjnych rocznie, o ile nie będą zatwierdzane nowe projekty. Brent w rejonie 60-kilku dolarów może być komfortowy dla konsumentów, ale takie poziomy nie skłaniają do inwestycji na dużą skalę w projekty złożone lub bardzo kapitałochłonne. Koncerny naftowe trzymają dyscyplinę, kierując zyski do akcjonariuszy, a wiele państwowych firm naftowych ograniczają finanse publiczne. Luka między postrzeganą obfitością a realną odpornością podaży może zdefiniować kolejną fazę cyklu.
Jeśli wyczerpywanie złóż będzie postępować w dotychczasowym tempie, a popyt choćby umiarkowanie urośnie, branża może stanąć na początku lat 30. przed luką podażową rzędu 20–25 mln baryłek dziennie. Jej zasypanie wymagałoby ogromnych nakładów w segmencie poszukiwawczo–wydobywczym, znacznie wyższych niż obecnie. Ta nierównowaga stoi u podstaw naszego przekonania, że ropa może stać się jedną z bardziej „kontrariańskich” okazji inwestycyjnych w 2026 r. Gdy obecna nadwyżka się rozładuje, a zapasy wrócą do normy, rynek będzie musiał na nowo wycenić realny koszt zapewnienia przyszłej podaży.
Na razie uwaga pozostaje skupiona na krótkoterminowej miękkości: obfitej podaży, umiarkowanym popycie i ostrożnym zarządzaniu OPEC+. Zmieniona prognoza IEA przypomina jednak, że niskie ceny potrafią zasiać ziarno kolejnej fali wzrostowej. Jeśli inwestycje szybko nie przyspieszą, dzisiejszy komfort może stać się jutrzejszym ograniczeniem.
| Więcej od autora |
|---|
|
Instrumenty, o których mowa w niniejszej treści, mogą być emitowane przez partnera, od którego Saxo otrzymuje opłaty promocyjne, płatności lub retrocesje. Chociaż Saxo może otrzymywać wynagrodzenie z tytułu tych partnerstw, wszystkie treści są tworzone w celu dostarczania klientom cennych informacji i opcje....
